A tak wyszła mi poduszka, która krwi upuściła mi wiele.
Dobrze, że się na nią uwzięłam, bo nie raz już trafiła by do kosza.
Wełnę miałam za cienką więc musiałam robić podwójnie.
Czasu pożarło mi więc ukończenie jej sporo.
Tył klasycznie na szydełku zrobiłam chwilka pięć:)
Efekt końcowy super i to mnie pocieszyło:)
Ale na drugą taką nie piszę się i koniec!
Śliczna różana podusia!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło:)
Coś pięknego!
OdpowiedzUsuńSuper blog, poduszka w róże, koci kalendarz i bombki ze sznurka skradły moje serce. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńFantastyczne różane podusie:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam tkaie piękne przytulanki.
Pozdrawiam i dziękuję za odwiedzinki.
Piękne poduszki, wszystkie trzy!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Anowi Low