Ten Nelsonkowy kalendarz jest boski! :) Tez go musze kiedys zrobic:) A te Twoje to sa magnesy, podkladki czy cos innego, bo chyba przegapilam info na blogu, albo skleroza mnie lapie:(
Śliczne. Uwielbiam takie drobiazgi, bo nigdy nie przechodzi mnie przy nich motywacja. Ostatnio porwałam się na 11000 krzyżykowy obraz brzóz wiosną i nie mogę go skończyć. Nie kupiłam muliny na numer, tylko całe pudełko jakichś chińskich podróbek. Nie wystarczyło, muszę ratować się resztkami z innych prac. Oby Wam nigdy się tak nie przydarzyło... Jakby coś to krążę woków mojego bloga na bloggerze z nazwą "katokie". Nie mam pojęcia, jak na tą nazwę wpadłam... ;)
Słodkie kociaki :)
OdpowiedzUsuńTen Nelsonkowy kalendarz jest boski! :) Tez go musze kiedys zrobic:)
OdpowiedzUsuńA te Twoje to sa magnesy, podkladki czy cos innego, bo chyba przegapilam info na blogu, albo skleroza mnie lapie:(
Pomysł na wygląd kociego kalendarza dopiero mi się w głowie rodzi;) Na razie robię sobie po jednym kociaku na miesiąc:)
UsuńPiękny będzie kalendarz :)
OdpowiedzUsuńŚliczne. Uwielbiam takie drobiazgi, bo nigdy nie przechodzi mnie przy nich motywacja. Ostatnio porwałam się na 11000 krzyżykowy obraz brzóz wiosną i nie mogę go skończyć. Nie kupiłam muliny na numer, tylko całe pudełko jakichś chińskich podróbek. Nie wystarczyło, muszę ratować się resztkami z innych prac. Oby Wam nigdy się tak nie przydarzyło...
OdpowiedzUsuńJakby coś to krążę woków mojego bloga na bloggerze z nazwą "katokie". Nie mam pojęcia, jak na tą nazwę wpadłam... ;)