niedziela, 12 października 2014

Aniołek z gliny

Wspominałam, że zakręciła mnie pozytywnie glina.
Raz w tygodniu są u nas organizowane zajęcia z lepienia gliną.
Zaczęłam chodzić ze względu na moje dziecko,
a skończyło się na tym, że mi się podoba, córcia się po pół godzinnej zabawie nudzi:(
Mam parę pomysłów do glinianej realizacji.
Teraz przez choroby kilka tygodni mi uciekło, a niestety piec do wypalania, krąży po okolicznych miejscowościach i trzeba czekać w kolejce... 
Udało mi się jednak zakończyć aniołka, który był moją pierwszą pracą:)))
Ozdobiony decupagowymi różami wisi u córci w pokoju.

A kolejną moją chorobą jest masa cukrowa na torty.
Chce córce zrobić na urodziny torcik odlotowy, więc się uczę:)))
Zapału i frajdy co nie miara...

Coraz częściej mam wrażenie, że mam 5 wiatrów w jednej mojej szanownej...
Przerasta mnie brak czasu i nadmiar pomysłów....
Życie jest stanowczo za krótkie żeby się nudzić....




1 komentarz:

  1. Zdolna kobietka z Ciebie. Kocham anioły. Dzisiaj w naszej osiedlowej bibliotece widziałam wystawę drewnianych aniołów. Jestem nimi zachwycona.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń