Moje pomysły salonowe jeszcze nie zrealizowałam do końca.
Pewnie jeszcze trochę potrwa, ale pierwsze fotki zamieszczam:)
Zamalowałam zieleń i cieszy mnie to strasznie.
Ostatnio mam straszną niechęć na mocne kolory na ścianach.
Jedyne kolory które jeszcze mi się nie znudziły to pomarańcz w kuchni i fiolet w korytarzyku:)
Pokarzę Wam też moją zdobycz i chorobę kilkuletnią - maszynę do szycia.
Jest wyczyszczona, odmalowana.
Ma nowy blat.
Co prawda nie działa, ale jest śliczna:)
Teraz mam kącik na moje cuda.
Zapraszam na fotki.
Ciemne kolory w domu rzeczywiscie mecza. Pamietam jak moi sasiedzi mieli czarna lazienke, normalnie jak w domu pogrzebpwym:P Mnie sie marza pastele, ale w kazdym pomieszczeniu w innym kolorze. Moi rodzice tez maja jasne sciany w domu:) U mnie teraz kosc sloniowa wszedzie, bo tak maluja na kampusie, ale nie moge na to patrzec:(
OdpowiedzUsuńFajny masz ten kacik! Maszyna cudna, no i poleczka z naparstkami! :)
Maszyna cudna, przypomniała mi dom babci. Lubiłam podglądać, jak szyła. Niestety, po maszynie ani śladu nie ma, rodzina pozbyła się "grata" zaraz po odejściu babci. Smutne to....
OdpowiedzUsuńKącik masz fajny i przyznam, zazdroszczę odrobinę, tym bardziej, że niedawno straciłam "swoje miejsce na Ziemi" na rzecz tak zwanej potrzeby wyższej. Ale kiedyś go jeszcze odtworzę. Pozdrawiam
Super!Nic dodać nic ująć.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń